czwartek, 1 lutego 2018

Europa #10 - Szpindlerowy Młyn

Witam Was ponownie!
Nie wiem jak Wy, ale ja już niestety po feriach. ;(
Dzisiaj jednak powrócę jeszcze na chwilę do wspomnień z moich ferii, a konkretnie do miejsca, gdzie aktywnie spędziłam pierwszy tydzień przerwy od szkoły - w Szpindlerowym Młynie. Napiszę tu o sprawdzonych przeze mnie atrakcjach, które bardzo mi się spodobały, więc zapraszam! ;)
Szpindlerowy Młyn - miasto w północnych Czechach, w Karkonoszach, niedaleko granicy z Polską. Niedaleko ujścia rzeki Łaby. Miasto słynie głównie z tego, że jest największym kurortem narciarskim w Czechach.

Tak, na pewno największą rolę odgrywają w Szpindlerowym Młynie narty. Sama przyjechałam tam właśnie po to, by uprawiać ten sport. Te miasto wręcz nim żyje. Nie możemy, co prawda, porównywać tych warunków do alpejskich kurortów, ale jak na środkowo - europejskie standardy są naprawdę bardzo dobre, a już na pewno lepsze niż w Polsce. Jeżeli warunki sprzyjają (tzn. śnieg nie sypie prosto w twarz podczas jazdy) to trasy są super wyratrakowane i jeździ się gładko. Poza tym w Szpindlerowym Młynie zjazdy narciarskie są zróżnicowane - dużo i o różnym poziomie trudności. Uważam to za wielka zaletę, ponieważ każdy znajdzie coś dla siebie.
 Ja w Szpindlerowym Młynie jeździłam na dwóch najbardziej popularnych górach - Svaty Petr (najbardziej popularna, z największą ilością i najlepiej przygotowanymi trasami) i Medvedin (najwyższa góra w mieście - 1235 m. n. p. m., z dużym charakterystycznym napisem "Medvedin" na szczycie). Po kilku dniach jazdy w tych górach stwierdziłam, że naprawdę się nie dziwię, że Szpindlerowy Młyn to najlepszy i największy kurort narciarski w Czechach.
Poza tym nie spodziewałam się, że takie Karkonosze mogą być tak piękne. Przedtem nie doceniłam uroku tych gór. Naprawdę, budzić się w typowym górskim hotelu i od razu spojrzeć na wychodzące zza gór słońce to coś, co naprawdę motywuje do aktywności fizycznej. ;)

Oprócz nart mogę również bardzo polecić spacer do centrum miasta. Tam poczuje się taki typowy klimat czeskich miasteczek w górach. Ścisłe centrum to istne zimowe królestwo. Wielkie figury lodowe zapełniające każdą wolną przestrzeń wyglądają bardzo majestatycznie i imponująco. W połowie stycznia stała tam jeszcze ogromna choinka, bardzo ładnie i subtelnie udekorowana lampkmi o różnych kształtach. No i słynny Biały Most, który wisi nad Łabą, jeden z symboli miasta. W centrum możemy jeszcze spróbować lokalnych czeskich specjałów (i tu polecam tradycyjna restaurację Lebeda). Jak i dań z całego świata - są restauracje meksykańskie, włoskie czy skandynawskie.

A więc, do Szpindlerowego Młyna naprawdę polecam się wybrać, bo można tam doświadczyć PRAWDZIWEJ ZIMY, a jest położony niedaleko od polskiej granicy. Teraz trochę zdjęć.
 
Napis "Medvedin" na najwyższym punkcie miasta
 
 Stok narciarski "Stoh" w Szpindlerowym Młynie

Na zdjęciu widoczny jest Biały Most
 
Na koniec podsumowanie miesiąca:
1-2 stycznia 2018- mój pobyt w Gorzowie i w Lubinie
14 - 18 stycznia 2018 - wyjazd do Szpindlerowego Młyna
19 - 26 stycznia 2018 - wyjazd do Anglii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz